Poprzedni post zaczął kolejny etap edukacji finansowej dzieci, który chcę opisywać na blogu. Ten etap wiąże się już z praktyczną nauką radzenie sobie z pieniędzmi dzieci w wieku szkolnym. Co dla mnie oznacza, żeby 6-7-letniemu dziecku zacząć dawać kieszonkowe. I tu ważna rzecz. Okazuje, że pieniądze mają bardzo istotny wpływ na nasze zachowanie. Także na dzieci, nawet jeśli one same o pieniądzach nie wiedzą za wiele. Wskazuje na to badanie omówione przez Agatę Gąsiorowską, o którym mówi w tym filmie.

I co sądzisz? Bo mnie zasmuciły wyniki tych badań. Tym bardziej, że sama namawiam do dawania dzieciom pieniędzy. Ale na szczęście widzę receptę na to, jak nie wychować dziecka na dużego dorosłego, chciwego materialistę.

Pokaż, do czego mogą służyć pieniądze

Pokaż, że pieniądze mogą służyć także do dzielenia się. Jeśli czytałaś mój poprzedni post o metodzie 3 słoików, to wiesz, że do tego służy słoik oznaczony hasłem POMOC. To już jest zasianie w głowie dziecka idei, że oprócz wydawania pieniędzy w sklepie można je przeznaczyć dla kogoś w potrzebie. Ale samo postawienie słoika przed dzieckiem nie oznacza, że będzie ono tam jeszcze cokolwiek wkładać. Co jeszcze można zrobić, by dziecko nie stało się małym chciwym materialistą (straszna wizja, prawda?)

Jak nie wychować materialisty?

I tu niespodzianka. Pozwól mu! Pozwól mu na jego własny wybór w sprawie podziału pieniędzy. Także na taki, która Tobie nie odpowiada.
Pieniądze, które dajesz dziecku stają się jego własnością. Taką jak zabawki i inne różne rzeczy.
I aby rozwinąć chęć dzielenia się tym co posiada, najpierw trzeba mu pozwolić, by tym się nacieszyło. I pozwolić mu na osobistą decyzję w tym zakresie. I to nie jest tylko i wyłącznie moja opinia. Takie wnioski płyną z badania Chernyak i Kushnir, którzy dzieciom między 3 a 5 rokiem życia dali naklejki. Następnie pokazali im smutnego pieska, informując, że jest on dzisiaj bardzo smutny. Dzieci zostały potem podzielone na trzy grupy. Każda grupa dokonywała wyboru zgodnie z instrukcją daną przez badaczy. I tak:

  • grupa trudnego wyboru – mogła zachować naklejkę dla siebie lub oddać ją pieskowi, by poczuł się lepiej
  • grupa prostego wyboru – mogła oddać naklejkę dorosłemu lub oddać ją pieskowi, by poczuł się lepiej
  • grupa bez wyboru – dzieci musiały po prostu oddać pieskowi naklejką, żeby poprawić mu samopoczucie.
I dzieci zrobiły, co miały zrobić. I teraz zaczyna się najciekawsze. Bo to nie koniec badania. Dzieciom pokazano jeszcze jedną smutną maskotkę – słonika. A same dzieci dostały kolejne naklejki, dokładnie 3. Razem z informacją, że są one dla nich, ale słonikowi też się bardzo podobają. I że mogą te naklejki zostawić sobie albo dać dla słonika. Część lub nawet wszystkie. Dzieciom pozostawiono tym razem wolny wybór.
I co się okazało? Aż 67 % dzieci, które w poprzedniej fazie znalazły się grupie trudnego wyboru (czyli same decydowały o swoich naklejkach), teraz oddały wszystkie lub większość swoich naklejek dla pluszaka. I było to niemal dwa razy częściej niż dzieci w dwóch pozostałych grup. Tylko 29 % dzieci z grupy łatwego wyboru i 33% z grupy bez wyboru było równie chętnych do dzielenia się.
Tak więc mamy naukowe potwierdzenie, że nic nie sprzyja altruizmowi jak własny egoizm 🙂 No, trochę przesadziłam. Najbardziej wpływa na szczodrość wolny wybór. Przyjęcie założenia – także przez rodzica – że dana rzecz jest dziecka. Uszanowanie jego własności. I że może z nią robić to, co chce.
Jeśli więc Twoje dziecko wkłada do słoika z pomocą niewiele lub wcale, po prostu to zaakceptuj. Jeśli będziesz naciskać, może z przekazem, że dobre dzieci tak robią, to efekt chwilowy będzie zadowalający. Tyle, że dziecko wtedy raczej rozwinie w sobie poczucie winy, że nie jest takie jak inne mityczne grzeczne dzieci. A w skrytości ducha będzie do dzielenia w sytuacji bez przymusu bardzo niechętne. Albo będzie pomagało ze skrytą złością i poczuciem winy jednocześnie. Co z altruizmem przecież nie ma nic wspólnego.

Służ swoim przykładem

Do bycia szczodrym, pomocnym zmuszać nie wolno. Ale to nie znaczy, że nie należy zachęcać. Pokazywać dziecku nowych możliwości. Oczywiście z szacunkiem. A najlepiej robić to samemu. Bo dzieci przede wszystkim uczą się naśladując dorosłych. Rodziców, z którymi przecież mają najczęstszy kontakt. Dodatkowo, jeśli zachęcasz do dzielenia się i sama to pokazujesz swoim przykładem, to przekaz wtedy jest spójny i zdecydowanie mocniejszy. Ale myślę, że nie wystarczy dziecku pokazać wyciągu z banku z kwotą przelaną na konto organizacji charytatywnej. Bo na dzieci w tym wieku najlepiej działają konkrety. Taka namacalna pomoc. Kupno lalki dla dziewczynki w ramach Szlachetnej Paczki. Przekazanie osobiście zabawek na świetlicę środowisko. Kupno karmy dla psów w schronisku. By dziecko widziało, na co przeznaczane są pieniądze i co się z nimi dzieje. Zresztą taką decyzję możecie podjąć razem. Możecie poszukać na spokojnie miejsc, którym potrzebna jest pomoc, nawet je zwiedzić, by łatwiej było podjąć decyzję.
Wiem, że to co proponuję, może być trudne. Tym bardziej, gdy dochodów starcza tylko do pierwszego. Bo też dobrym pomysłem jest najpierw zbudowanie swojej mocy (także finansowej), by potem się nią dzielić. Tym bardziej, że organizacjom charytatywnym najbardziej przydaje się systematyczna pomoc. Bo choć spektakularne akcje są fajne i widowiskowe, to fundacje i stowarzyszenia działają cały rok. I przecież zawsze mogą robić więcej dobrych rzeczy niż mniej 🙂
Dlatego jeśli myśl o stałym finansowym zaangażowaniu w pomoc jest dla Ciebie trudna do przyjęcia, to tym bardziej nie zmuszaj dziecka do wypełniania jego słoika pomocowego. Bo prędzej czy później taki podwójny przekaz wyjdzie na jaw. A nie ma nic gorszego niż podwójne przekazy. Bo one strasznie mącą w głowie. I wtedy kompletnie nie wiadomo, co jest prawdą.
Więc zostawcie wtedy ten słoik z pomocą w spokoju.
Możesz zawsze pomagać także w niefinansowy sposób. Przekazując niepotrzebne Tobie, a jeszcze dobre do użytku rzeczy, ubrania. Dając swój czas. Oczywiście to wszystko w ramach Twojego osobistego wyboru.

Niemniej jednak zachęcam Cię, byś zachęcała swoje dzieci i siebie do dzielenia się. Bo świat jest niesprawiedliwy. Nie każdy ma szansę i szczęście urodzić się w dobrym miejscu i czasie. I głęboko wierzę, że poprawa losu innych osób wpłynie korzystnie na cały świat. I że da się to osiągnąć, zaczynając od małych kroków. I samemu bogacąc się. Bo kto ma wiele pieniędzy, może też wiele naprawdę dobrego nimi zrobić. I z tą przyjemną – przynajmniej dla mnie – myślą Cię zostawiam 🙂

Źródło zdjęcia:Pixabay

A jeśli podobał Ci się ten artykuł, nie zachowuj tego tylko dla Siebie! Podziel się! Za pomocą tych przycisków 🙂