Ten tekst powstał kilka lat temu. Obecnie nie odzwierciedla on całkowicie mojego podejścia do nauki zaradności finansowej dzieci. Zostawiam jednak ten artykuł, by pokazać, że każdy rozwój to droga, proces, podejście krytyczne także do siebie. Przekaz, jaki teraz jest mi bliski, znajdziecie na w kategoriach 10 pytań na początek i Jak rozwijać zaradność finansową?

Kieszonkowe. Pieniądze dla dziecka. Ten temat potrafi budzić wiele emocji w rodzinie. I jest też bardzo ważny. Bo gdy w grę zaczynają wchodzić konkretne pieniądze, to razem z nimi pojawiają się pewne oczekiwania zarówno u Dziecka, jak i Rodzica. Nie wystarczy bowiem samo przekazanie ich. Aby nie dochodziło do nieporozumień, wypaczeń ani powstania niewłaściwych przekonań razem z kasą dobrze dać dziecku wyjaśnienie: za co są pieniądze, jak często będzie je dostawać, na co może je wydać, czy może je przestać otrzymywać. Jest to według mnie bardzo ważne, nie tylko do budowania zdolności zarządzania pieniędzmi. Ma to wpływ bowiem na relację z Dzieckiem . Wyjaśnienie rozmaitych kwestii na samym początku może zaoszczędzić wiele nieporozumień. Ale nie chodzi mi tutaj tylko o to, by uniknąć potencjalnych kłótni i żalów. Każda różnica zdań jest możliwością nauki rozwiązywania konfliktu. Gdy robi się to z poszanowaniem obu stron, okaże się, że to co początkowo budziło nieprzyjemne emocje, może przerodzić się w coś, co jeszcze mocniej zwiąże rodzinę. Tak wiec to nie obawa przed konfliktem. Po prostu rozwojowi najbardziej sprzyjają jasne reguły gry. I właściwie okazać się może, że nie będą istotne zasady, ale to, że każda ze stron dokładnie wie, jakie one są.

Zacznijmy więc od podstawowej kwestii.

Za co dawać pieniądze dziecku?

Właściwie można wyróżnić kilka możliwych źródeł przychodów dla dziecka. Pierwszy – dziecko dostaje kieszonkowe. Bez żadnych dodatkowych zobowiązań. Czyli nie wiąże się z tym żadna praca ani obowiązki do spełnienia dziecko po prostu dostaje od rodziców określoną kwotę.
Źródło drugie – dziecko dziecko dostaje pieniądze za pracę, za wypełnione jakieś zadania domowe. Jeśli będzie je wykonywać, dostanie pieniądze. Jeśli nie pieniędzy, nie trzeba otrzyma.
Te dwa sposoby “finansowania” dziecka pochodzą od rodzica. Kolejne już nie musi. Chodzi mi o wszystkie
prezenty, w tym pieniężne, które dzieci dostaja od także dziadkow, i reszty rodziny. Czyli przychody niekontrolowane 🙂 niezależne od rodzica, więc nie będę go tu opisywać. Każde z tych źródeł wiąże się z zupełnie czymś innym, z innymi oczekiwaniami.

Kieszonkowe

Tak jak pisałam wyżej, to pieniądze za nic. Niektórzy traktują takie kieszonkowe jak narzędzie kontroli. Nie chcesz posprzątać pokoju? To kasy też nie zobaczysz. Nie będziesz mnie słuchać,to zabiorę Ci kieszonkowe. Nie po to mamy dawać je dziecku. To nie ma być możliwość demostracji naszej władzy. Poza tym, taki sposób raczej utrudnia dialog i porozumienie z dzieckiem. Wręcz może wyrabiać szkodliwe przekonanie, że to do czego głównie pieniądze służą i to co pozwalają osiągnąć, to władza. A przecież nie chodzi o to, by z nich bezwzględnie korzystać. Podstawowym celem pieniędzy jest wymiana -za towar, za usługę. Nie za relację. Dlatego, jeśli kieszonkowe ma służyć edukacji finansowej, to w takim ujęciu ma być właśnie za nic, bo jego celem ma być nauka zarządzania finansami. My, Rodzice, dajemy Ci Synu/Córko część środków związanych z Twoim utrzymaniem, a wraz z nimi odpowiedzialność za ich dysponowanie. Ty zarządzasz nimi i uczysz się na swoich błędach.

Płaca za pracę

Taki sposób bardzo propaguje Dave Ramsey i jego córka. Takie podejście ma uczyć, że nie ma pieniędzy za darmo. Chcesz mieć pieniądze, to się musisz wysilać. Bo w dorosłym życiu nikt Ci nie da nic za darmo. W związku z tym Dave proponuje – daj dziecku 5 zadań do wykonania w domu, ustal, ile chcesz za każdą czynność płacić. Potem sprawdź, czy zadanie zostało wykonane. Jeśli tak, świetnie, wypłacasz dziecku zapłatę. Jeśli zaś coś nie zostało wykonane, Twoja Pociecha pieniędzy nie ujrzy. Od razu rysuje nam się prosty związek między pracą a pieniędzmi,co jest jeśli dobrze pamiętacie, to krok 2, podstawowe przekonanie w edukacji finansowej. Krytycy tego sposobu zwracaja-zresztą słusznie – uwagę na jedno niebezpieczeństwo. Otóż nasz potomek może zacząć sobie wyobrażać, że aby zrobić cokolwiek w domu i dla domu, rodziny, to musi zostać opłacony. No może to i dobry pomysł -mąż mógłby mi płacić za każde śniadanie, a ja jemu za każdy wyniesiony worek ze śmieciami ;). No, ale to tak nie działa. Każdy członek rodziny, także ten niepełnoletni, wnosi jakiś wkład i pomoc w życie rodzinne. Za darmo. Więcej o pracach domowych znajdziesz tu. Dlatego,aby nie wyrobić szkodliwych przekonań koniecznie jest jasne rozgraniczenie. Co należy do obowiązków dziecka, jaki jest jego wkład w rodzinę. A co ma robić za pieniądze.

Często rodzice zastanawiają się, za jakie prace płacić dziecku? To właściwie zależy od ciebie, Drogi Rodzicu. To, do czego doszłam po naszych doświadczeniach, to to, że lepiej płacić dziecku raczej za zajęcia nadobowiązkowe. Takie, których raczej od dziecka nie oczekujemy. Dlaczego? Bo jeśli płacimy, to dajemy wybór – możesz tego też nie robić, jeśli nie chcesz dostać pieniędzy, jeśli nie chcesz zarobić. Bo przecież może też tak się zdarzyć, że dziecko nie będzie chciało danego danej pracy wykonać. I ma do tego prawo. W końcu ani nie jest robotem ani pracownikiem w naszym domu. Poza tym płacenie za obowiązki domowe ma służyć edukacji finansowej. A nie być motywatorem do wykonywania czegokolwiek w domu. Jeśli więc dziecko uzna że danego dnia ważniejsze jest dla niego odpoczynek, zabawa czy cokolwiek innego niż zarobienie paru złotych – decyzja należy do niego. Poza tym, jeśli nie oczekujesz wykonania tego zadania, to nie masz ukrytego przekonania, że dziecko i tak to musi zrobić. I oszczędzasz sobie dodatkowych nerwów. Bo skoro tak naprawdę danej czynności nie wymagasz, by była zrobiona, nic się nie stanie, jak nikt jej nie zrobi. W ten sposób sytuacja jest klarowna i jasna. A dziecko w naturalny sposób ponosi konsekwencje swojej decyzji – tak jak w życiu.

Co w przypadku, jeśli dziecku przejdzie ochota na pracę i zarabianie pieniędzy? Wtedy może to oznaczać, że nic nie dostanie. Nie będzie miało żadnych pieniędzy. I nie zrobi żadnych zakupów. I gdy o tym, dłużej myślałam, to rozwiązanie zaczęło być według mnie coraz mniej korzystne. Bo chciałam też, aby moje dzieci w praktyce miały szanse na zarządzanie pieniędzmi. A dla małych dzieci pieniędze aż takiego znaczenia nie mają, by miały dla nich robić wszystko. Poza tym mimo wszystko jestem przekonana, że związek między pracą a pieniędzmi można pokazać na kilka sposobów. I z czasem ono samo zrozumie to połączeniem. I w związku z tym uznałam, że ważniejsze dla mnie jest zapewnienie praktycznej nauki zarządzania. Dlatego postanowiłam wybrać trzecie rozwiązanie. Którym jest

Opcja mieszana – kieszonkowe i dodatkowe prace za pieniądze

Czyli dziecko dostaje kieszonkowe, a także możliwość dorobienia sobie dodatkowymi pracami. W ten sposób ma zawsze pieniądze, a jeśli potrzebuje więcej, to ma sposób na ich otrzymanie.
To jaką opcję wybrać, zależy do Ciebie.
Możliwości finansowania jest na dobrą sprawę kilka i każdy może być dobry,czyli służyć nauce zarządzania finansami. Ale za każdym razem musi być on wprowadzony razem z jasnymi zasadami. Samo przekazanie pieniędzy to za mało.
Warto też ustalić,

Jak często dawać wynagrodzenie?

To zależy. Od wieku dziecka i opcji, jaką wybraliście. Im mniejsze dziecko, tym lepiej pieniądze dawać częściej. Czyli kieszonkowe może być dawane co tydzień. W przypadku nastolatków można przejść na tryb miesięczny. Jeśli chcecie płacić za dodatkowe zadania to także czas zapłaty zależy od wieku dziecka. Dla dzieci poniżej 5 – 6 roku życia warto nawet od razu dać pieniądze. Inaczej dziecko po prostu zapomni, za co je dostało. A przecież chodzi o to, by widziało związek między pieniędzmi a pracą. Starszym dzieciom można już zaproponować rozliczenie się za cały tydzień. Warto wtedy przygotować tablicę, na której zaznaczycie – Ty lub Twoje Dziecko – że dana czynność została już wykonana. A potem w waszym wyznaczonym dniu obliczacie, ile należy się do wypłaty 🙂

Z dawaniem dziecku pieniędzy wiąże się jeszcze kilka innych zagadnień. Bo jak ono ma już pieniądze, to może je wydać. A jak wyda na coś niewłaściwego? A jak tak mu się kasa spodoba, że stanie się materialistą i tylko pieniądze będą się dla niego liczyć? O tym wszystkim też będę pisać. Ale musicie na te artykuły jeszcze trochę poczekać 🙂

A jak wygląda u Was sprawa kieszonkowego? Dajecie je dziecku? A sami otrzymywaliście jako dzieci pieniądze? Podzielcie się, proszę w komentarzu!

Źródło zdjęcia:Pixabay

A jeśli podobał Ci się ten artykuł, nie zachowuj tego tylko dla Siebie! Podziel się!