Kieszonkowe. Pieniądze dla dziecka. Ten temat potrafi budzić wiele emocji w rodzinie. I jest też bardzo ważny. Bo gdy w grę zaczynają wchodzić konkretne pieniądze, to razem z nimi pojawiają się pewne oczekiwania zarówno u Dziecka, jak i Rodzica. Nie wystarczy bowiem samo przekazanie ich. Aby nie dochodziło do nieporozumień, wypaczeń ani powstania niewłaściwych przekonań razem z kasą dobrze dać dziecku wyjaśnienie: za co są pieniądze, jak często będzie je dostawać, na co może je wydać, czy może je przestać otrzymywać. Jest to według mnie bardzo ważne, nie tylko do budowania zdolności zarządzania pieniędzmi. Ma to wpływ bowiem na relację z Dzieckiem . Wyjaśnienie rozmaitych kwestii na samym początku może zaoszczędzić wiele nieporozumień. Ale nie chodzi mi tutaj tylko o to, by uniknąć potencjalnych kłótni i żalów. Każda różnica zdań jest możliwością nauki rozwiązywania konfliktu. Gdy robi się to z poszanowaniem obu stron, okaże się, że to co początkowo budziło nieprzyjemne emocje, może przerodzić się w coś, co jeszcze mocniej zwiąże rodzinę. Tak wiec to nie obawa przed konfliktem. Po prostu rozwojowi najbardziej sprzyjają jasne reguły gry. I właściwie okazać się może, że nie będą istotne zasady, ale to, że każda ze stron dokładnie wie, jakie one są.
Zacznijmy więc od podstawowej kwestii.
Za co dawać pieniądze dziecku?
Właściwie można wyróżnić kilka możliwych źródeł przychodów dla dziecka. Pierwszy – dziecko dostaje kieszonkowe. Bez żadnych dodatkowych zobowiązań. Czyli nie wiąże się z tym żadna praca ani obowiązki do spełnienia dziecko po prostu dostaje od rodziców określoną kwotę.
Źródło drugie – dziecko dziecko dostaje pieniądze za pracę, za wypełnione jakieś zadania domowe. Jeśli będzie je wykonywać, dostanie pieniądze. Jeśli nie pieniędzy, nie trzeba otrzyma.
Te dwa sposoby “finansowania” dziecka pochodzą od rodzica. Kolejne już nie musi. Chodzi mi o wszystkie
prezenty, w tym pieniężne, które dzieci dostaja od także dziadkow, i reszty rodziny. Czyli przychody niekontrolowane 🙂 niezależne od rodzica, więc nie będę go tu opisywać. Każde z tych źródeł wiąże się z zupełnie czymś innym, z innymi oczekiwaniami.
Kieszonkowe
Tak jak pisałam wyżej, to pieniądze za nic. Niektórzy traktują takie kieszonkowe jak narzędzie kontroli. Nie chcesz posprzątać pokoju? To kasy też nie zobaczysz. Nie będziesz mnie słuchać,to zabiorę Ci kieszonkowe. Nie po to mamy dawać je dziecku. To nie ma być możliwość demostracji naszej władzy. Poza tym, taki sposób raczej utrudnia dialog i porozumienie z dzieckiem. Wręcz może wyrabiać szkodliwe przekonanie, że to do czego głównie pieniądze służą i to co pozwalają osiągnąć, to władza. A przecież nie chodzi o to, by z nich bezwzględnie korzystać. Podstawowym celem pieniędzy jest wymiana -za towar, za usługę. Nie za relację. Dlatego, jeśli kieszonkowe ma służyć edukacji finansowej, to w takim ujęciu ma być właśnie za nic, bo jego celem ma być nauka zarządzania finansami. My, Rodzice, dajemy Ci Synu/Córko część środków związanych z Twoim utrzymaniem, a wraz z nimi odpowiedzialność za ich dysponowanie. Ty zarządzasz nimi i uczysz się na swoich błędach.
Płaca za pracę
Taki sposób bardzo propaguje Dave Ramsey i jego córka. Takie podejście ma uczyć, że nie ma pieniędzy za darmo. Chcesz mieć pieniądze, to się musisz wysilać. Bo w dorosłym życiu nikt Ci nie da nic za darmo. W związku z tym Dave proponuje – daj dziecku 5 zadań do wykonania w domu, ustal, ile chcesz za każdą czynność płacić. Potem sprawdź, czy zadanie zostało wykonane. Jeśli tak, świetnie, wypłacasz dziecku zapłatę. Jeśli zaś coś nie zostało wykonane, Twoja Pociecha pieniędzy nie ujrzy. Od razu rysuje nam się prosty związek między pracą a pieniędzmi,co jest jeśli dobrze pamiętacie, to krok 2, podstawowe przekonanie w edukacji finansowej. Krytycy tego sposobu zwracaja-zresztą słusznie – uwagę na jedno niebezpieczeństwo. Otóż nasz potomek może zacząć sobie wyobrażać, że aby zrobić cokolwiek w domu i dla domu, rodziny, to musi zostać opłacony. No może to i dobry pomysł -mąż mógłby mi płacić za każde śniadanie, a ja jemu za każdy wyniesiony worek ze śmieciami ;). No, ale to tak nie działa. Każdy członek rodziny, także ten niepełnoletni, wnosi jakiś wkład i pomoc w życie rodzinne. Za darmo. Więcej o pracach domowych znajdziesz tu. Dlatego,aby nie wyrobić szkodliwych przekonań koniecznie jest jasne rozgraniczenie. Co należy do obowiązków dziecka, jaki jest jego wkład w rodzinę. A co ma robić za pieniądze.
Często rodzice zastanawiają się, za jakie prace płacić dziecku? To właściwie zależy od ciebie, Drogi Rodzicu. To, do czego doszłam po naszych doświadczeniach, to to, że lepiej płacić dziecku raczej za zajęcia nadobowiązkowe. Takie, których raczej od dziecka nie oczekujemy. Dlaczego? Bo jeśli płacimy, to dajemy wybór – możesz tego też nie robić, jeśli nie chcesz dostać pieniędzy, jeśli nie chcesz zarobić. Bo przecież może też tak się zdarzyć, że dziecko nie będzie chciało danego danej pracy wykonać. I ma do tego prawo. W końcu ani nie jest robotem ani pracownikiem w naszym domu. Poza tym płacenie za obowiązki domowe ma służyć edukacji finansowej. A nie być motywatorem do wykonywania czegokolwiek w domu. Jeśli więc dziecko uzna że danego dnia ważniejsze jest dla niego odpoczynek, zabawa czy cokolwiek innego niż zarobienie paru złotych – decyzja należy do niego. Poza tym, jeśli nie oczekujesz wykonania tego zadania, to nie masz ukrytego przekonania, że dziecko i tak to musi zrobić. I oszczędzasz sobie dodatkowych nerwów. Bo skoro tak naprawdę danej czynności nie wymagasz, by była zrobiona, nic się nie stanie, jak nikt jej nie zrobi. W ten sposób sytuacja jest klarowna i jasna. A dziecko w naturalny sposób ponosi konsekwencje swojej decyzji – tak jak w życiu.
Co w przypadku, jeśli dziecku przejdzie ochota na pracę i zarabianie pieniędzy? Wtedy może to oznaczać, że nic nie dostanie. Nie będzie miało żadnych pieniędzy. I nie zrobi żadnych zakupów. I gdy o tym, dłużej myślałam, to rozwiązanie zaczęło być według mnie coraz mniej korzystne. Bo chciałam też, aby moje dzieci w praktyce miały szanse na zarządzanie pieniędzmi. A dla małych dzieci pieniędze aż takiego znaczenia nie mają, by miały dla nich robić wszystko. Poza tym mimo wszystko jestem przekonana, że związek między pracą a pieniędzmi można pokazać na kilka sposobów. I z czasem ono samo zrozumie to połączeniem. I w związku z tym uznałam, że ważniejsze dla mnie jest zapewnienie praktycznej nauki zarządzania. Dlatego postanowiłam wybrać trzecie rozwiązanie. Którym jest
Opcja mieszana – kieszonkowe i dodatkowe prace za pieniądze
Czyli dziecko dostaje kieszonkowe, a także możliwość dorobienia sobie dodatkowymi pracami. W ten sposób ma zawsze pieniądze, a jeśli potrzebuje więcej, to ma sposób na ich otrzymanie.
To jaką opcję wybrać, zależy do Ciebie.
Możliwości finansowania jest na dobrą sprawę kilka i każdy może być dobry,czyli służyć nauce zarządzania finansami. Ale za każdym razem musi być on wprowadzony razem z jasnymi zasadami. Samo przekazanie pieniędzy to za mało.
Warto też ustalić,
Jak często dawać wynagrodzenie?
To zależy. Od wieku dziecka i opcji, jaką wybraliście. Im mniejsze dziecko, tym lepiej pieniądze dawać częściej. Czyli kieszonkowe może być dawane co tydzień. W przypadku nastolatków można przejść na tryb miesięczny. Jeśli chcecie płacić za dodatkowe zadania to także czas zapłaty zależy od wieku dziecka. Dla dzieci poniżej 5 – 6 roku życia warto nawet od razu dać pieniądze. Inaczej dziecko po prostu zapomni, za co je dostało. A przecież chodzi o to, by widziało związek między pieniędzmi a pracą. Starszym dzieciom można już zaproponować rozliczenie się za cały tydzień. Warto wtedy przygotować tablicę, na której zaznaczycie – Ty lub Twoje Dziecko – że dana czynność została już wykonana. A potem w waszym wyznaczonym dniu obliczacie, ile należy się do wypłaty 🙂
Z dawaniem dziecku pieniędzy wiąże się jeszcze kilka innych zagadnień. Bo jak ono ma już pieniądze, to może je wydać. A jak wyda na coś niewłaściwego? A jak tak mu się kasa spodoba, że stanie się materialistą i tylko pieniądze będą się dla niego liczyć? O tym wszystkim też będę pisać. Ale musicie na te artykuły jeszcze trochę poczekać 🙂
A jak wygląda u Was sprawa kieszonkowego? Dajecie je dziecku? A sami otrzymywaliście jako dzieci pieniądze? Podzielcie się, proszę w komentarzu!
Źródło zdjęcia:Pixabay
A jeśli podobał Ci się ten artykuł, nie zachowuj tego tylko dla Siebie! Podziel się!
Nie podoba mi się opcja z pieniędzmi za zadania. Obowiązki domowe nie powinny być dla dziecka “źrodłem dochodu”, to tak jak nie powinno dostawać pieniedzy za chodzenie do szkoły. Ale to tylko moje zdanie 🙂
Witaj TieVeil. Dla mnie też płacenie za obowiązki domowe budziło wiele zastrzeżeń. Bo jeśli to ma być motywacją do wykonywania obowiązków, to uważam to za chybione sposób. Pozdrawiam
Mam bardzo podobne zdanie i je w swoim domu realizuję. Córka jest malutka, więc póki co bawimy się w sklep i płacenie jedynie, a wartości pieniędzy za bardzo nie zna. Ale syn (14 lat) od lat ma własne konto, dostaje kieszonkowe na swoje potrzeby, ale może też dorobić 🙂 Ma swoje obowiązki, które musi robić (wystawianie śmietników w odpowiednich terminach, zmywarka, o jego pokoju nie wspomnę itp.), ale dostaje dodatkowe pieniądze, kiedy posprząta mój samochód, zrobi coś w ogrodzie czy posprząta/umyje przed domem. Wydaje mi się, że dosyć dobrze już zna wartość pieniądza i zawsze, kiedy coś kupi za własne pieniądze to zastanawia się gruntownie 🙂
Witaj Aniu. To widzę, że syna masz już gruntownie przygotowanego do samodzielnego radzenia sobie finansowo☺ A syn myślał też, by szukać tez sposobów na zarobek takze poza domem? Czy wystarcza mu to co od Was dostaje?Pozdrawiam
W samą porę Twój artykuł- zwłaszcza fajnie opisałaś związek kasy i pracy- bardzo się z tym podejściem zgadzam-dzięki:)
Dziękuję Daria!
Poruszasz tu bardzo ważne zagadnienie. Uczenie dzieci gospodarowania pieniędzmi i szacunku do nich to bardzo ważna inwestycja wychowawcza. Będę tu zaglądać po radę i inspirację. Pozdrawiam
Dziękuję Iza, cieszę się, że zostaniesz ze mną na dłużej. Pozdrawiam
Mam małe dzieci ale zastanawiałam się już jak wybrnąć z tematu. Nie wiem też co zrobić z niekontrolowanymi dochodami moich dzieci, prezenty od dziadków. Kwestia do przemyślenia. : )
Witam U lala fiu fiu. Tę kwestię będę poruszać za kilka tygodni:) Ale już teraz mogę powiedzieć, że to możesz omówić razem z dziećmi. Można też im zaproponowac,ze część pojdzie na ich doraźne wydatki , a czesc odlozyc na wieksze wydatki, jak zabawki. Pozdrawiam
Kurcze zabiłaś mi ćwieka. Moja corka ma 3 lata i wydawało mi się, że temat przygotowania jej do zarządzania pieniędzmi jest nam jeszcze bardzo odległy. A tu piszesz też o dzieciach młodszych niż 5-6 lat. W jakim wieku dałabys dziecku pierwsze, ale to naprawdę pierwsze pieniądze?
P.S. Jestem tu pierwszy raz, ale bardzo mi się podoba oryginalność tematyki i z pewnością wrócę 🙂 Pozdrawiam ciepło! Ela
Witaj Ela! Jestem w takiej sytuacji, że daję i zastanawiam się czy dać pieniądze 🙂 Mój syn dostał swoje pierwsze “zarobki” w wieku 3, 5 lat. Córka właśnie skończyła 3 lata i zastanawiam się czy jednak z nią trochę nie poczekać. Choć myślę, że raczej dam:) Ten temat będę jeszcze opisywać za jakiś czas. Cieszę się, że chcesz wrócić. Pozdrawiam
Ja mam problem z kieszonkowym, na chwilę obecną mamy umowę, że kieszonkowe dostają (co tydzień) ale pod pewnymi warunkami – wykonują swoje obowiązki, które są spisane. Nie jest za to, że coś zrobią ale jeśli będą olewały obowiązki to ja też olewam kieszonkowe 😉 Do tego (miałam problem z ich odnoszeniem po sobie naczyń, uwierzysz?) za każdą moją “usługę” dla nich typu odniesienie za nich brudnych naczyń / zgaszenie po nich światła itp drobne odliczenie od kieszonkowego. Na razie przypominam jeszcze ale wystarczy, że zrobię to raz. Nie wiem czy tak jest ok. Lepiej nie wymyśliłam 🙁
Cześć Aniu, wiesz to wszystko zależy, jak Ty się czujesz z tym rozwiązaniem. I co czują Twoje dzieci i mąż. Jeśli Cię to męczy, to może warto by ten temat przedyskutować z nimi? Ja osobiście widzę tutaj połączenie 2 spraw: edukacji finansowej i wkładu dzieci w prace domowe. Które bym rozdzieliła. Szczególnie, że piszesz, że to problem. Czyli kieszonkowe za nic, bez uszczuplania, a sprawa pomocy w domu do omówienia z rodziną. Bo co by było, gdybyś powiedziała dzieciom, co czujesz w związku z przypominaniem im o talerzach, światle? Dlaczego to dla Ciebie ważne? Jak one mogą Ci pomóc? Jakie oni rozwiązanie widzą? Co mąż o tym też sądzi? Sprawa może się nie rozwiąże od razu, ale może Tobie będzie łatwiej? I dzieci też może spojrzą na Ciebie z innej strony?
Właśnie jest tak, jak ustaliliśmy wspólnie, oczywiście rozmawialiśmy na ten temat. pisze, że mam problem z kieszonkowym bonie wiem czy tak jest dobrze 😉 Na razie testujemy 🙂
Jeżeli każdy ma możliwość wypowiedzenia się, a Ty jesteś gotowa wprowadzać zmiany, jeśli jest na nie zapotrzebowanie, to według mnie to powinno być wyznacznikiem, tego, że jest dobrze 🙂 Choć ja bym jednak zrezygnowała z jego obcinania kieszonkowego:)
Moim zdaniem dzieci powinny dostawać pieniądze tylko na konkretne cele. To rodzic powinien decydować jak te pieniądze dziecko wyda. Nie wyobrażam sobie sytuacji, w której daję dziecku miesięcznie wcześniej ustaloną kwotę, albo płacę mu za pracę a później nie mam kontroli nad tym jak dziecko te pieniądze wyda.
Witaj, My Home Rules. Już w poniedziałek pojawi się post omawiający ten temat, dokładniej go opisujacy. Ja tylko tak krótko powiem, że mam odmienne zdanie. Bo o ile kilkuletnie dziecko da się kontrolować, to już inaczej wygląda to z nastolatkiem. Dlatego raczej myślę o nauce odpowiedzialności za siebie, a nie podporządkowaniu się kontroli rodziców. Pozdrawiam
Ja nie pamiętam, żebym dostawała kieszonkowe jako dziecko gotówkę miałam głównie z prezentów ;). Mojej córce pewnie ustalę jakąś niewielką kwotę kieszonkowego, ale na to mam jeszcze trochę czasu bo ma dopiero rok :). Co do płacenia za wykonywanie obowiązków domowych, to ten sposób mi się nie podoba.
Wpadłam, bo to u nas temat bardzo na tapecie. Wydaję mi się, że warto też dzieciom łopatologicznie tłumaczyć, niezależnie od opcji, którą się wybierze, że pieniądzę nie biorą się z bankomatu. I to właśnie relacja towar – usługa generuje je w portfelach rodziców. Szacunku i odpowiedzialności trzeba nauczyć 🙂 Pozdrawiam
Witaj Maria. Tak, dawanie pieniędzy to jedna sprawa, jest jeszcze kilka innych oprócz tych które wymieniłaś, których dobrze dzieci nauczyć czy uświadomić. Mnie zebrało się tego aż 22 kroków 🙂
Ja mam jeszcze przed sobą kwestie ustalania źródeł pieniędzy moich dzieci. Ale już teraz podoba mi się rozwiązanie mieszane, które proponujesz – stałe kieszonkowe plus pieniądze za wykonywanie dodatkowych zadań. Oczywiście z zastrzeżeniem, że będą to zadania nie związane ze stałymi obowiązkami domowników (np. pomoc w posprzątaniu piwnicy, czy samochodu).
Witaj Iza. U nas to rozwiązanie dobrze się spisuje. Z dokładnie tym samym zastrzeżeniem 🙂
Pieniądze za pracę dziecka w domu? W sumie nikt u mnie w domu za nic pieniędzy nie dostaje, czemu ma dziecko? U nas mamy styl okazjonalny – dzieci mają skarbonki i okazjonalnie na urodziny czy z innych okazji wrzucane są tam drobne sumy. Od dzieci zależy na co pójdą – na słodycze (tylko raz się tak zdarzyło!), zabawi, książki czy wycieczkę. Dzięki temu dzieci mogą kupić zabawkę, an którą mnie okazjonalnie nie stać czy zjeść dodatkowego loda 😉
Bardzo ciekawy artykuł 😉 zachęcam do przeczytania!
Sam nigdy nie dostawałem pieniędzy za obowiązki domowe. Jakiś dodatkowy grosz (oprócz kieszonkowego) wpadał tylko za jakieś dodatkowe zajęcia, typu zbieranie z dziadkiem jabłek na sprzedaż, itp. Tak że ja również nie stosuję takich nagród – motywatorów.
Sporo ciekawych pomysłów na rozwiązanie tej kwestii. Fajnie, że w komentarzach też mamy różne zdania. Pozwolę sobie i ja dorzucić trzy grosze odnośnie kieszonkowego.
Dziecko powinno wiedzieć, że kieszonkowe ma na celu nauczyć je wartości pieniądza i odpowiedzialności za swoje wydatki. Jednak jeśli dziecko ma trudności z oszczędzaniem lub często traci swoje pieniądze, może to wskazywać, że nie jest jeszcze gotowe na tę odpowiedzialność i dawanie mu jeszcze jakichś dodatkowych pieniędzy za jakieś ekstra sprawunki absolutnie mija się z celem.
Tak, bardzo mi pasuje co piszesz 🙂
Witam. W świecie pracy zawodowej zawsze istnieje zapłata i prenia motwacyjna. Są też obowiązki i prawa. Biorąc to pod uwagę swoją firmę niejako postanowiłem założyć w domu.
Córkę staram się uczyć od najmłodszych lat, że są obowiązki i są czynności za które jest nagroda bo są nadmiarowe w codzienności. od 7 lat jak tylko dziecko poszło do szkoły wprowadziłem system kieszonkowego. Zacząłem od 1 zł dziennie. ktoś powie ze to niewiele ale ja stwierdziłem, że zacząć należy od syste.u oszczędzania. Drożdżówka kosztowała wówczas 1,40 zł. To dziecko miało kalkulować czy oszczędzić nie kupując danego dnia a uzbierać by kupić paczka i soczek za uzbierane kieszonkowe. stopniowo później zwiększałem kwotę codziennego kieszonkowego. Gdy dziecko bo w klasie 5 jak juz zaczęło jeździć na obozy itp codzienne kieszonkowe za mienilem na tygodniówki. Powiem że sposób się prawdzil a i dziecko w roz y sposób dysponowało kieszonkowym. Nigdy nie stwierdziło że jest za mało czy wydało więc daj więcej. Zasada odniosła skutek. Tak obracaj pieniedz.i jakimi posiadasz by starczyło.
W systemie zastosowania premi motywacyjnej. Podzieliłem obowiązki w domu na sferę płatna i obowiązkowa. Śmieci, ścielenie łóżka, posprzatanie pokoju to obowiązek. płatność była np za odkurzenie całego mieszkania, pograbienie ogrodka czy innych podobnych spraw doraznych. Długo by pisać. Jestem zadowolony bo nigdy dziecka nie zmuszałem do zarobku na siłę ale fakultatywnie. Nie chcez zarobić to nie, jak chcesz zrób.
Wprowadziłem też w pewnym okresie motywację finansowa za czytanie książek. Byłem sceptycznie do tego nastawiony. Długo walczyłem czy powinienem płacić za coś d
co powinno być normalne. Dzieci nie garną się do czytania w tych czasach. Oczywiście nie mówię że wszystkie. Moja córka nie wykazywała takich chęci a nawet był to ogromny problem. Postanowiłem kupić a może zapłacić za czytanie książek. Np. za rozdział 1 zł, czy za książkę 10 zł. Dziś nie płacę za tę czynności a mam większy problem. Córka czyta wszystko co jej do rąk wpadnie że aż muszę nieraz walczyć by przestała i zajelasie czym innym. Jednym słowem z pe
rspektywy swojego doswiadczenia było to dobre pociągnięcie.
Nauka dziecka racjonalnego korzystania z posiadanych pieniędzy jest bardzo wartościowym zadaniem.
Wiadomo, pieniążki muszą być dla dzieciaków, ale zawsze warto stosować metodę coś za coś, by je zmobilizować do działania 😉